Rodzicu – kredyty hipoteczne to szansa dla twojego dziecka!
7 mins read

Rodzicu – kredyty hipoteczne to szansa dla twojego dziecka!

Rodzicu – kredyty hipoteczne to szansa dla twojego dziecka!
Rodzicu – kredyty hipoteczne to szansa dla twojego dziecka!

W dzisiejszych czasach posiadanie własnego domu uważa się za luksus, na który nie każdego stać. Ostatecznie, kto ma czas, żeby przez dwadzieścia lat zbierać po dwa tysiące złotych na kupno działki, wybudowanie i wyremontowanie domu? Raczej niewiele osób mogłoby sobie na to pozwolić. Młodzi kombinują więc jak mogą. Kredyty hipoteczne z pozoru nie wydają się im atrakcyjne, dlatego wyjeżdżają oni poza granice kraju i pracują – często bardzo ciężko – choćby na to, by mieć cztery kąty w niewielkim mieszkaniu w mieście. Rodzice tymczasem głowią się, jak to jest, że ich dorosłe dziecko nie może sobie pozwolić na to, na co oni kiedyś mogli bez problemu. Właśnie dlatego kredyty hipoteczne mogą wziąć na siebie rodzice, o ile nie przekroczyli oni siedemdziesięciu pięciu lat (wtedy banki raczej niechętnie godzą się na udzielenie takowego).

Co więc szkodzi takiemu rozwiązaniu? Jeśli nie mamy już żadnych innych zobowiązań finansowych, a pieniądze nadal płyną do nas pewnym strumyczkiem, możemy sobie pozwolić na ulżenie dorosłym dzieciom, zwłaszcza, gdy czasu do emerytury mamy jeszcze trochę (niech i by było dziesięć lat). Możemy im w ten sposób kupić dom, w którym będą mogły one spokojnie założyć rodzinę. W dawnych czasach ojciec pomagał synowi się wybudować, wszyscy mężczyźni z rodziny schodzili się, by położyć fundamenty, wykopać piwnicę, nałożyć dach. Dzisiaj już nie jesteśmy na to skazani, ale mimo to, rodzice nadal mogą w taki sposób pomagać.

Kolejnym interesującym pomysłem doradcy kredytowego jest podzielenie takiego kredytu hipotecznego. Przyjmijmy taką sytuację: młodzi chcieliby mieć dom, ale rodziców nie stać, by płacić dwa tysiące złotych miesięcznie. Czemu więc nie dogadać się z rodzicami tej drugiej strony małżeństwa i nie podzielić tego między siebie? Wszakże wnuki będą wspólne, a to one na tym najwięcej skorzystają. Mieć przestrzeń do życia i nauki to bardzo ważna rzecz dla dziecka. Kredyty hipoteczne nie są więc tylko inwestycją w nieruchomość, ale również w przyszłość bliskich nam osób.

Warto również zauważyć, że zaciągnięcie takiego zapożyczenia wcale nie oznacza kryzysu w rodzinnych funduszach. Jeśli nasz małżonek wciąż pracuje, praktycznie aż tak tego nie odczujemy. W ten sposób przecież ulżymy naszym dzieciom na rynku pracy i zapewnimy im pomyślniejszy start. Pamiętajmy, że ceny nieruchomości rosną, a nasze pociechy mogą kiedyś dom sprzedać z tak dużym zyskiem, iż przeniosą się gdzie indziej i jeszcze im zostanie.

Oczywiście pytanie, które można sobie zadać to: co, jeśli mamy więcej niż jedno dziecko? Kredyty hipoteczne wzięte w ten sposób mogą być odczytane jako niesprawiedliwość wobec naszych innych pociech. Na szczęście nie trzeba się tym też aż tak martwić. Można ustalić z pozostałymi dziećmi, że jedno z nich może przecież mieszkać w domu rodzinnym (wtedy wydatki rozsądniej się rozłożą), można też wziąć większy kredyt, aby kupić coś pozostałym. Jak to zrobić, żeby nie zbankrutować?

Dzielenie wydatków można rozwiązać również w taki sposób, że zaoferujemy dzieciom, że my weźmiemy kredyt i będziemy go spłacać po połowie. Taka opcja przydaje się zwłaszcza wtedy, kiedy dorosłych pociech mamy więcej i nie bardzo chcemy wybierać pomiędzy nimi, zwłaszcza, że więcej niż jedno może potrzebować naszej pomocy. My pięćset, wy pięćset i jakoś to będzie. W tym momencie można pomagać nawet i trójce dzieci bez większej szkody dla domowego budżetu.

Kredyty hipoteczne są więc szansą na wspólną, rodzinną inwestycję. W innych krajach, zwłaszcza tych słabiej rozwiniętych, całe pokolenia składają się na to, by ktoś mógł zbudować dom bądź wychować dzieci. W Polsce na szczęście już tak nie jest, chociaż warto zawiązywac więzi i pokazywać najbliższym, że chce się im pomagać.

Czasami może to zadziałać w drugą stronę. Młodym się powiedzie, będą mieli dom, więc mogą już teraz pomyśleć o wybudowaniu czegoś dla ich dorastających dzieci. Załóżmy, że osiemnastoletnia córka wie już, gdzie chce studiować – czemu więc nie kupić jej domu? Jeśli w ostateczności nie będzie tam chciała za kilka lat mieszkać, to nieruchomość można sprzedać i to z zyskiem. Spłacimy wtedy kredyty hipoteczne i jeszcze nam zostanie z okładem na coś nowego. Kiedy pieniądz jest w ruchu, zyskują wszyscy – bank, konsument, firmy budowlane. A przede wszystkim największymi wygranymi są dzieci, które nie muszą zakatowywać się pracą na zmywaku poza granicami kraju, tylko mogą spokojnie w Polsce zaplanować świetlaną przyszłość.

Zdarzają się co prawda ludzie, zdaniem których powinno się całe życie zbierać na przyszłość swoich dzieci. Zauważmy jednak zasadniczy fakt: jeszcze dwadzieścia lat temu dwa tysiące złotych to była spora suma. Dzisiaj to już wcale nie tak dużo, jeśli patrzeć na perspektywę budżetu domowego za cały rok. Pensje rosną, pojawiają się nowe możliwości, toteż oszczędności z kiedyś wcale nie byłyby dzisiaj tyle warte. Nie każdy też „załapał się” na wyprzedaż nieruchomości w latach dziewięćdziesiątych. Pomaganie swoim dzieciom jest najlepszą inwestycją na przyszłość – za kilkanaście lub kilkadzieścia lat to my będziemy potrzebowali ich wsparcia, a wtedy na pewno je uzyskamy.