Czy pracownicy z Ukrainy kradną pracę Polakom?
7 mins read

Czy pracownicy z Ukrainy kradną pracę Polakom?

Na całym świecie zdarza się, że jakaś grupa ludzi z sąsiedniego kraju zaczyna szukać szczęścia u kogoś innego. Dzieje się tak dlatego, że gospodarka niektórych państw nie jest w stanie zapewnić wszystkim dostatecznych warunków do życia. Sami wiemy, co stało się, kiedy weszliśmy do strefy Schengen – a nawet, kiedy jej jeszcze nie było. Polacy masowo wyjeżdżali do Niemiec, by zbierać owoce, opiekować się starszymi, dbać o domy, sprzątać. Część z nich dzięki temu wybudowała potem w Polsce domy, inni osiedlili się na stałe za Odrą. Takie są już koleje rzeczy.

Kiedy jednak strefa Schengen stała się faktem, ruszyliśmy do Anglii oraz do Holandii (chociaż ten niderlandzki kraj również skwapliwie odwiedzaliśmy). Za każdym razem więc, kiedy słyszymy, że pracownicy z Ukrainy kradną Polakom pracę, powinniśmy sobie przypomnieć nagłówki niektórych gazet na Wyspach Brytyjskich. Oni myślą o naszych krajanach w bardzo podobny sposób. Przyjechali z Europy Środkowej i zabierają pracę uczciwym Anglikom. Tak samo zresztą czasem myślą i Holendrzy. Pracownicy z Polski przyszli tylko po socjal. Taka jest natura ludzka, wydaje im się, że imigranci mają łatwiej, a pieniądze same lecą im z nieba. Nie powinniśmy ulegać temu złudzeniu.

Pracownicy z Ukrainy https://apsprofit.pl/dla-pracodawcy/pracownicy-z-ukrainy/ stanowią lwią część polskiego rynku pracy. Pracodawcy bardzo chętnie korzystają z ich usług. Jeśli przejdziemy się jakimś miastem na Dolnym Śląsku, bez wątpienia usłyszymy śpiewną, ukraińską mowę. Stali się oni, przynajmniej czasowo, mieszkańcami Polski. Część z nich będzie nawet chciała tu zostać na stałe. To zrozumiałe. O ile nas na Zachód wygnała potrzeba chleba, tak oni trochę boją się wrócić na Ukrainę, gdzie trwają napięcia i wiele wskazuje na to, że wojna się zaogni. Nikt nie chce wracać do miejsca, w którym może umrzeć.

 

Czy Ukraińcy zabierają pracę Polakom?

Jednak ogromnym przekłamaniem jest twierdzenie, że pracownicy z Ukrainy zabierają Polakom pracę. Mamy niezwykle niskie bezrobocie, do tego cały pakiet świadczeń socjalnych, jeśli przejdziemy się do Urzędu Pracy zaproponują nam oni różne szkolenia, nauczą nas z zakresu pewnych zagadnień i wesprą w poszukiwaniach. Ukraińcy niekoniecznie mogą na to liczyć, zwykle pracują tu na czarno albo za pośrednictwem agencji. Wykonują pracę, która jest ciężka. Znajdziemy ich przecież w budownictwie, w produkcji, a także w usługach. Pomogą nam w sklepie, skasują towar, wybudują dom, przyłożą rękę do tego, żebyśmy zjedli dobre jedzenie. Są w gastronomii, są wszędzie. To nie znaczy jednak, że ktoś zwolnił Polaka po to, żeby ich zatrudnić. Od kiedy wprowadzono 500+, nasi rodacy nie garną się już aż tak do pracy. Część z nich wychodzi z założenia, że skoro państwo dało fundusze, to znaczy, że mogą odpocząć. Nikt im nie broni, ale niech nie mówią potem, że to pracownicy z Ukrainy odebrali im miejsca pracy. Nie tylko nie jest to prawda, ale wzmaga też bardzo negatywne opinie na temat przyzwoitych pracowników.

Trzeba powiedzieć sobie też, że bardzo wielu Polaków wyjechało poza granice kraju. Nie mam zamiaru ich za to potępiać, wręcz przeciwnie, bardzo dobrze, że chcą poprawić swój byt. Nikt nie ma do nich przecież pretensji za to, że wyjechali. Nikt zresztą nie powinien ich mieć. Nie wińmy więc Ukraińców, którym marzy się poprawa swoich warunków finansowych. Zastępują oni w dużej mierze tych, którzy nas opuścili. Nie można więc mówić o odebraniu pracy, chyba, że chcemy założyć, iż Polacy, którzy wyjechali zabierali pracę innym Polakom! Jest to stwierdzenie na wskroś bezsensowne w swoich założeniach. Nie możemy też powiedzieć, że nasi krajanie, którzy wyjechali za chlebem, nie wracają przez Ukraińców. To również nie jest prawda.

Polacy powinni skupić się więc na tych cechach, które pozwolą im znaleźć pracę. Wielu z nich przychodzi do Urzędu Pracy tylko po to, żeby zdobyć ubezpieczenie zdrowotne, bo bez pracy kosztuje ono normalnie czterysta złotych. Tymczasem państwo daje tu poduszkę ochronną. Wielu z tych potencjalnych pracowników ani myśli tak naprawdę szukać czegokolwiek. Przychodzą po to, żeby załatwić sobie pieczątkę i wrócić do domu. Jeśli już wyśle się ich na jakieś wstępne spotkanie, zrobią wszystko, żeby pracy nie dostać. Będą kręcić nosem, że zostali stworzeni do lepszych rzeczy. Można ich zrozumieć, ale żeby pracować na wysokim stanowisku, trzeba znać coś więcej, niż tylko język polski. Jeśli będziemy mieli tego świadomość, wszystko pójdzie nam łatwiej.

Pracownicy z Ukrainy nie mają takich szerokich możliwości jak Polacy, chociaż rząd stara się umożliwić im edukację i pracę u nas na wszelkie sposoby. Dzięki temu są oni w stanie poprawić swoje bytowanie dzięki uczciwej i skrupulatnej pracy. Nikomu jej jednak nie odbiorą, bo najzwyczajniej w świecie nikt po nią nie sięga. A jeśli pracodawca uzna, że pracownicy z Ukrainy są dla niego lepsi, może pora się zastanowić, dlaczego doszedł do takiego wniosku? Najwyraźniej musiało stać się coś złego. Ale nie będzie to wina przybyszów z Ukrainy. Trudno jest dokonać samokrytyki, trzeba się jednak cieszyć, że przyjechali wspierać naszą gospodarkę.